Dziś w Akademii Balansu odbył się live na temat strefy dyskomfortu, który niestety został wstrzymany przez Instagram. Być może dlatego, że zawierał zbyt wiele cennych informacji. Choć ten zwrot jest powszechnie używany, mam wrażenie, że nie oddaje w pełni tego, co rzeczywiście oznacza. Nie pokazuje, że dotyczy on każdego człowieka, jego dążenia do celów, realizacji marzeń, każdej zmiany, a nawet głębszego poznania siebie i życia w zgodzie ze sobą. O tym wszystkim mówiłam podczas spotkania na żywo.
Czym jest strefa komfortu?
Strefa komfortu to Twoje życie, które dobrze znasz. To schematy, działania, reakcje, które są Ci bliskie, nawet jeśli nie zawsze Ci służą. Jednak każdy z nas – świadomie lub podświadomie – pragnie czegoś więcej. Może masz cele, plany, marzenia. Może potrzebujesz zmiany, przepracowania trudności, chcesz lepiej żyć, lepiej się czuć, być bliżej siebie. Każda transformacja, każdy krok w nowym kierunku, każde utrzymanie motywacji wymaga zmierzenia się z czymś, czego do tej pory nie znałaś. To jest właśnie dyskomfort.
Dlaczego dyskomfort jest potrzebny?
Podjęcie działania, przełamanie siebie, wejście w nową sytuację – to wszystko wymaga odwagi. Widzisz w sobie coś nowego, a to naturalnie wywołuje opór. Twój mózg nie lubi zmian. Twoje ciało nie zna jeszcze tego stanu. Jednak to właśnie momenty, w których czujesz niepewność, wahanie czy lęk, prowadzą do wzrostu. Bez nich nie ma postępu. Dyskomfort jest niezbędny, byś mogła uwolnić się od starych schematów i wspiąć się na wyższy poziom – niezależnie od tego, czy chodzi o pracę, pieniądze, relacje, zdrowie, rozwój osobisty czy życie w zgodzie ze sobą.
Lęk przed błędami – największa blokada
Wychodzenie poza swoją strefę komfortu często wiąże się z popełnianiem błędów. A tego się boimy. Od dziecka uczono nas, że błędy są czymś złym – byliśmy za nie karani, krytykowani, zawstydzani. Tymczasem ludzie sukcesu myślą inaczej. Wiedzą, że porażki są nieodłącznym elementem wzrostu. Oni szukają okazji do błędów, bo rozumieją, że to jedyna droga do osiągania celów. Działają mimo wszystko. Sprawdzają, testują, próbują. Szukają nowych możliwości, nawet jeśli oznacza to ryzyko.
Ale… nie dla każdego w ten sam sposób
Nie można jednak podejść do tego bezrefleksyjnie. Jeśli Twój układ nerwowy źle znosi nowe sytuacje, jeśli trauma sprawia, że każda zmiana wywołuje u Ciebie skrajnie silne emocje – ważne, byś dopasowała tempo do siebie. Małe kroki są kluczem. Nie możesz rzucić się na głęboką wodę, jeśli Twoje ciało i umysł nie są jeszcze na to gotowe. Życie nie przyniesie Ci więcej, jeśli nie masz wewnętrznych zasobów, by to udźwignąć. Praca nad sobą to nie tylko działanie, ale też stopniowe oswajanie nowych możliwości.
Co może się pojawić na drodze?
Wychodzenie ze strefy komfortu nie jest tylko kwestią działania. To również spotkanie z własnymi przekonaniami, lękami, myślami, które mogą być trudne. Nowe sytuacje odkrywają to, co było głęboko ukryte. Mózg będzie próbował Cię zatrzymać. Będzie tworzył sytuacje, myśli, emocje, które dadzą Ci „dowód” na to, że lepiej pozostać tam, gdzie jesteś. Możesz doświadczać zwątpienia, oporu, fizycznego zmęczenia, napływu negatywnych myśli. Możesz też bać się samej zmiany – bo ta wymaga porzucenia starych wzorców i wprowadzenia nowych.
Strefa komfortu to Twoje życie. Strefa dyskomfortu to Jego spełnienie.
Warto poznawać siebie, przekraczać własne granice, być w nowych sytuacjach, tworzyć nowe ścieżki neuronalne w mózgu. Tylko tak utrzymasz motywację, dojdziesz do każdego celu, zaczniesz żyć w zgodzie ze sobą i spełniać swoje marzenia. Dzięki temu zbudujesz wspierające relacje, odejdziesz od toksycznych ludzi, a Twoje życie nabierze nowego sensu. Ale pamiętaj – to nie będzie łatwa droga. Pojawią się wzloty i upadki. Odwiedzisz trudne miejsca w swojej wewnętrznej przestrzeni, zmierzysz się z największymi lękami. Po drodze coś lub kogoś możesz stracić. Może doświadczysz odrzucenia, krytyki, śmiechu innych ludzi.
Ale to wszystko po to, by zrobić miejsce na nowe.
Wybór należy do Ciebie.