Każdy narząd w ciele człowieka do prawidłowego funkcjonowania zużywa daną ilość energii.
To fakt biologiczny. Nasze ciało nieustannie przetwarza energię – w spoczynku, podczas snu, nawet wtedy, gdy nic nie robimy. Serce, mimo że waży zaledwie około 300 gramów, zużywa około 10% całkowitej energii organizmu. Mózg – tylko 2% masy ciała – pochłania aż 20% energii spoczynkowej, bo stale analizuje, przetwarza, reguluje. Mięśnie, wątroba, układ trawienny – wszystkie są aktywne, nawet gdy tego nie czujemy.
Ale…
Kiedy żyjemy „na zewnątrz” – co kto zrobił, co powiedział, jak mnie ocenią – i kiedy nasze myśli krążą w zewnętrznym świecie, zużywamy ogromną ilość energii.**
To również fakt – choć bardziej psychoneurologiczny.
Przebywanie w stanie ciągłej czujności społecznej aktywuje tzw. sieć trybu domyślnego w mózgu (default mode network), czyli układ neuronów odpowiedzialny za myślenie o sobie, o relacjach, przyszłości, porównaniach społecznych. Praca tej sieci jest energochłonna – wręcz bardziej niż rozwiązywanie zadań logicznych!
Często czujemy się słabo nie dlatego, że coś jest nie tak z naszym ciałem, ale dlatego, że naszemu organizmowi na prawidłową pracę… już brakuje energii.
Bo zużywamy ją nie tylko na to, co fizyczne, ale też – a często przede wszystkim – na to, co emocjonalne i społeczne.
Stres, presja, lęk przed oceną, wieczne porównywanie się – to wszystko nie tylko obciąża psychikę, ale też zużywa realne zasoby biologiczne: glukozę, tlen, neuroprzekaźniki.
Co z tym zrobić?
- Świadomie odcinaj się od bodźców, które nie służą Twojemu systemowi nerwowemu.
- Zwracaj uwagę, gdzie wędrują Twoje myśli i czy naprawdę musisz je tam kierować.
- Daj sobie przyzwolenie, by nie być na bieżąco z każdym tematem, by nie odpowiadać na każde oczekiwanie.
Bo Twoja energia jest skończonym zasobem.
I potrzebna Ci jest przede wszystkim… do życia.